Oczami Roberta
Wróciłem do domu po treningu i czekałem na Anię. Spóźniała się, ale specjalnie się tym nie przejąłem, bo uważałem, że zasiedziała się może u Vanessy. Jednak gdy spóźniała sie ponad 2 godziny postanowiłem do niej zadzwonić. Jej numer nie odpowiadał. Zacząłem się o nią martwić. A co jeśli coś jej się stało? Ktoś ją porwał? Albo miała wypadek? Może gdzieś zasłabła? Siedziałem w salonie bijąc się z myślami gdy zadzwonił mój telefon. Nieznany numer. Szybko odebrałem, dzwonili ze szpitala. Od razu przeszedł mnie dreszcz. Powiedzieli mi, że Ania miała wypadek i właśnie ją operują. Nie zakładając nawet kurtki pobiegłem do samochodu i w ciągu kilkunastu minut byłem już w szpitalu. W recepcji powiedziano mi, żebym poczekał tam na lekarza. Zniecierpliwiony siedziałem tam ponad 20 minut, a on nadal nie przychodził.
-Przepraszam, ale czy ten lekarz raczy w końcu tu przyjść?!-krzyknąłem podchodząc do pielęgniarki.
-Proszę się nie denerwować. Na kogo pan czeka?-zapytała najspokojniej jak potrafiła.
-A skąd ja mam wiedzieć jak on się nazywa?!-krzyknąłem jeszcze głośniej.-Moją narzeczoną przywieziono tu z wypadku i....
-Jak się nazywa narzeczona?-zapytała znowu bardzo spokojnie
-Anna Boniek. Wie pani gdzie ona jest?!
-Tak. Proszę za mną. Jej życiu nic nie zagraża, stan jest stabilny, więc nie ma się o co martwić. Lekarz jeszcze do pana nie przyszedł, ponieważ robi pacjentce jakieś badania. Za kilka minut powinien skończyć. O w tej sali jest pana narzeczona. Proszę sobie tu usiąść, poczekać spokojnie na doktora, a ja wracam do pracy.-mówiła cały czas spokojnie z uśmiechem na twarzy, nie wiedziałem jakim cudem z taką łatwością przychodzi jej takie zachowanie wobec takich ludzi jak ja.
-Dobrze, dziękuję pani bardzo. Do widzenia.
-Do zobaczenia i proszę się nie martwić.
Siedziałem pod salą 10 minut i w końcu wyszedł z niej lekarz.
-Panie doktorze, co z nią? Mogę wejść?-zapytałem.
-Pan jest z rodziny?-zapytał
-Jestem jej narzeczonym.
-Dobrze. Stan pani Boniek nie jest najlepszy, ale na szczęście stabilny. Jest osłabiona i trochę pobijana, ale to normalne w takich przypadkach. Zrobiliśmy jeszcze kilka badań, których wyniki poznamy dopiero jutro. I może pan ją odwiedzić, a jeśli chce zostać na noc, ale to oczywiście gdy pacjentka i osoba, która z nią leży na sali wyrażą zgodę.
-Dziękuję bardzo. A wiadomo kiedy będzie mogła wyjść?
-Wszystko zależy od tego jakie będą wyniki badań. A teraz przepraszam, ale za 5 minut mam zabieg i mi się spieszy. Do widzenia
-Do wiedzenia.-odparłem i wszedłem do sali, w której była Ania. Przywitałem się z kobietą, która była tam razem z nią i usiadłem obok niej chwytając jej dłoń. Spała, była cała w sinikach i zadrapaniach. Dzięki Bogu, że przeżyła, bo nie wiem co bym bez niej zrobił. Jest całym moim światem. Nie wiedząc kiedy oparłem głowę o łóżko i również zasnąłem. Obudziłem się gdy na zegarku była godzina 5.40. Wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem do Marco smsa, że nie będzie mnie dzisiaj na treningu, bo Ania miała wypadek i jest w szpitalu. Siedziałem tak przez kilka minut gdy zobaczyłem, że moja narzeczona zaczynała się budzić.
-Robert? Tylko mi nie mów, że siedziałeś tutaj całą noc.-powiedziała patrząc na mnie.
-Nie siedziałem, bo spałem kochanie.-odparłem uśmiechając się. Strasznie cieszyłem się słysząc jej głos. NIe wyobrażam sobie tego, że mógłbym ją stracić.
-Jesteś głupi.-powiedziała również się uśmiechając.
-A jak się czujesz? Boli Cię coś?
-Dobrze, a nawet bardzo dobrze. Mam nadzieję, że te siniaki znikną mi do ślubu, bo będę wyglądać jak lalka Barbie gdy je zamaskuję.-powiedziała oglądając swoje ręce.
-Do wesela sie zagoi.-odpowiedziałem, gdy do sali wszedł lekarz prowadzący Anię. Przywitał się ze wszystkimi i powiedział, ze są już wyniki badań.
-Pani stan jest bardzo dobry jak na tak poważny wypadek. Jednak wystąpiła mała komplikacja.-gdy wypowiedział te słowa oboje byliśmy przerażeni.-Ale wolał bym z panią porozmawiać o tym na osobności, da pani radę wstać? Czy podać wózek?
-Dam radę.-odparła i poszła razem z doktorem do jego gabinetu. Siedziałem tam z nadzieją na to, że to jednak nic poważnego. Za kilka minut wróciła Ania i z powrotem położyła się do łóżka.
-I co?-zapytałem
-Mogę już wrócić do domu. Przywieziesz mi ubrania?
-Tak jasne. To już pojadę. Będę za pól godziny.-szybko pojechałem do domu i wziąłem dla niej jakieś ubrania. Za niecałe 40 minut byłem z powrotem w szpitalu. Ania przebrała się i wspólnie opuściliśmy budynek. W samochodzie panowała cisza, którą strasznie bałem się przerwać. Nie chciałem jej niczym urazić lub zdenerwować, więc siedziałem cicho. Kiedy weszliśmy do domu Ania od razu poszła na górę. Nie wiedziałem dlaczego tak się zachowuje. Może to z powodu tych wyników? Może to coś poważnego? A może po prostu jest przybita po wypadku? Nalałem sobie wody i usiadłem w kuchni. Siedziałem tak może z 20 minut i myślałem o panującej sytuacji. Niedługo bierzemy ślub, a ona tak się zachowuje. Postanowiłem pójść i z nią porozmawiać. Wszedłem do sypialni, ale nie było jej tam. Usłyszałem hałasy dochodzące z garderoby, kiedy tam wszedłem zobaczyłem Anię, która pakowała wszystkie swoje rzeczy do walizek.
-Ania, co ty robisz?!-krzyknąłem zdezorientowany.
-Nie widać? Pakuję się.-odburknęła
-To akurat widzę. Jedziesz do rodziców?-zapytałem
-Wyprowadzam się. Nie możemy być już razem, nie zasługuję na kogoś takiego jak Ty.-mówiła wrzucając do walizki rzeczy, które z niej wyrzuciłem.
-Oszalałaś?! CO ty do cholery wyprawiasz? Uspokój się, ochłoń trochę...przecież bierzmy ślub, mamy zamiar mieć dzieci, a ty tak bez wyjaśnień mówisz, że się wyprowadzasz i że to koniec!
-No właśnie! Dzieci!...
-No co dzieci?! Co dzieci?!-krzyknąłem wyrzucając rzeczy z kolejnej torby.
-To, że nie mogę mieć dzieci. Nigdy!-krzyknęła i wybuchła ogromnym płaczem.
-Ale....
------------------------------------------------------------
Wiem, że długo czekaliście na 2 rozdział, ale w końcu jest :)
Miło by mi było, gdyby ktoś czytał, a przy okazji komentował.
omg! jedno wielkie omg! takiego zawrotu akcji to ja sie nie spodziewałam! ciekawe co będzie dalej,czekam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńzakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com
O matko to się porobiło mam nadzieje ze bedzie wszystko okej i Lewy to zrozumie :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://wsrodkuserc.blogspot.com/
http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com/
Tego to się nie spodziewałam... przyznam szczerze. Nie wiem co ze soba zrobić teraz...
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji to zaczełam pisać takie dziwne opowiadanie jak byś miała czas to zajrzyj :)
http://your-and-my-world.blogspot.com/ ;D
z chęcią zajrzę i zaczynam być Twoją stałą czytelniczką :)
Usuń;oooooo To jest .... GENIALNE ! <3
OdpowiedzUsuńMatko święta , ja się tego nie spodziewałam ... *.*
Cudo ! Cudeńko <3
Czekam na następny <3
Świetne opowiadanie! ;)
OdpowiedzUsuńCudo po prostu! Czekam na kolejny <3
Pozdrawiam!
Boże niesamowity ! Czekam na kolejny <3 Zapraszam do mnie :) pilkarz-z-borussii-moim-zyciem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBoże początek opowiadanie i takie BUM! - uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńJuz zakochałam się w tym blogu! :D
czekam na kolejny rozdział!
Zapraszam do mnie :) Miły tez będzie komentarz! NOWY ROZDZIAŁ!
http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-55.html