piątek, 29 marca 2013

Rozdział 3

Oczami Roberta
-Ale...jak?-tylko tyle zdołałem z siebie wydusić
-Skąd mam wiedzieć jak?! Nic na to nie poradzę, dlatego daję Ci wolną rękę, nie chce zmarnować Ci życia!-krzyczała i płakała jednocześnie.
-Nie płacz proszę Cię-powiedziałem i mimo tego, że się wyrywała mocno ją przytuliłem.-Damy radę, to nie jest koniec świata. Zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie.  
-Ale?...-nie dałem jej dokończyć
-Nie ma żadnego 'ale'. Wypakowujemy te rzeczy i nigdzie nie jedziesz. Tak?
-Tak. Kocham Cię-powiedziała i ponownie się do mnie przytuliła, a ja odwzajemniłem jej gest.
-Ja Ciebie też kochanie.

Oczami Anny
Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego. Gdy tylko się o tym dowiedziałam postanowiłam rozstać się z Robertem dla jego dobra. Wiedziałam, że bardzo pragnie mieć dzieci, a ja nie jestem w stanie mu ich dać. Kiedy mu o tym powiedziałam spodziewałam się zupełnie innej reakcji z jego strony. Nie pomyślałam ani przez chwilę o tym, że on nadal będzie chciał ze mną być. Sądziłam, że będzie kazał mi zniknąć z jego życia.
Kocham  go, a to jak się zachował dało mi do myślenia i zrozumiałam, ze jestem dla niego ważna, bez względu na to jak wyglądam i co mogę dla niego zrobić. Wiele osób uważa Roberta za zwykłego chama i w pewnym sensie mają rację. Bo na pierwszy rzut oka zanim się go dobrze pozna właśnie taki jest. Dokładnie pamiętam moment, w którym się poznaliśmy. Stałam z tatą, trenerem Beenhakkerem i Sławkiem pod stadionem, a on dołączył do nas i pogrążył się w rozmowie z moim ojcem. Wydał mi się zadufanym w sobie piłkarzem. Nie potrafił nawet powiedzieć mi "Dzień dobry" czy czegoś w tym stylu. Każdemu z panów podał dłoń, a mnie ominął. Czułam się wtedy dość dziwnie, więc opuściłam ich towarzystwo i poszłam na trybuny.
Po wygranym dla Polski meczu wszyscy piłkarze wraz trenerem, zarządem i każą osobę, która przyczyniła się do ich sukcesu świętowali w jednym z poznańskich klubów. Każdy był zaproszony z osobą towarzyszącą. Mnie nie ominął zaszczyt bycia tam, gdyż od dziecka byłam przyjaciółką Sławka. Po tej imprezie jeszcze bardziej przekonałam się co do idiotyzmu Roberta. Tak dobrze widzicie. Uważałam go za idiotę, po tym jak prosto w twarz powiedział mi, że jeśli by chciał to już by mnie zaliczył. Nie bolały mnie te słowa, bo był dla mnie nikim. Dopiero na urodzinach Sławka poznałam jego drugie Ja. Nie sądziłam, że człowiek może mieć aż tak różne twarze. Z jednej strony twardy i nieugięty, a z drugiej czuły i troskliwy.
Po tamtym dniu spotykaliśmy się prawie codziennie. Najpierw była kawa i długie spacery, później wspólne wakacje i tak jakoś między nami zaiskrzyło. Ani ja, ani Robert się tego nie spodziewaliśmy. Teraz mamy za sobą już kilka lat wspólnie spędzonych i śmiało mogę powiedzieć, że ten wariat jest najlepszym co mnie w moim dotychczasowym życiu spotkało.

Robert wyjeżdża dzisiaj na zgrupowanie reprezentacji. Ja również jadę do Polski. Razem z moją rodziną i mamą oraz siostrą Roberta będziemy wspierać naszych orzełków z trybun. Mam nadzieję, ze uda im się wygrać oba mecze, bo na prawdę  uważam, że zasługują na wyjście z grupy. Jednak nigdy nie stresowałam się aż tak jak w ostatnim czasie. Przecież zaraz po meczach bierzemy z Robertem ślub. Tak, tak znowu przełożyliśmy datę z 24 marca na 28. Ślub w tygodniu nigdy nie był moim marzeniem, ale ze względu na napięty grafik Roberta i mój inny termin nie wchodził w rachubę. Wszystkie przygotowania na szczęście dobiegły już końca, więc chociaż tym się nie martwiłam.

Mecz Polska-Ukraina
W pierwszej połowie naszym piłkarzom szło naprawdę tragicznie. Ukraińcy zdobyli 3 gole, a my tylko jednego. Ku zaskoczeniu wszystkim kibicom należał on do Piszczka. W drugiej połowie chłopcy w końcu ruszyli tyłki i zaczęli odrabiać starty. Gole Kuby i Roberta doprowadziły do remisu. A świetna bramka w ostatniej minucie, która dała nam zwycięstwo należała do  Piszczka. Łukasz niewątpliwie pokazał klasę w tym meczu, więc to on został okrzyknięty najlepszym jego zawodnikiem.

Mecz Polska-San Marino
Tutaj zwycięstwa były pewne wszystkie wags, które przebywały obok mnie. Jednak aż takie wyniku nie spodziewałyśmy się. Hattrick Roberta, znowu dwa gole Łukasza, kolejne dwa Błaszcza, i po jednym Kosecki i Rybus. Tak oto wygraliśmy 9-0.

Szansa na wygraną w MŚ była, a kibice w nich wierzyli to było najważniejsze!


------------------------------------------------------------------------
I mamy kolejny rozdział. Dziękuję za te komentarze pod poprzednim <3
Życzę Wam wesołych świąt i mam nadzieję mokrego lanego poniedziałku,
jakimś cudem bez śniegu :)

O jakim zagranicznym piłkarzu chcielibyście czytać opowiadanie?


6 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział!
    Czekam na kolejny!


    Zapraszam do mnie :)
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-56.html
    oraz
    http://miliscposwiecen.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 ! ;3 Uwielbiam ! <3
    Robert jest wspaniały ! ;)
    Chętnie poczytałabym o jakimś zawodniku Arsenalu , może Borussi Dortmund ... o o o Nuri ! Poczytałabym o Nurim <3

    Nawzajem ! <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 kocham kocham kocham <3 i to chyba tyle <3

    zapraszam na 3 rozdział
    http://your-and-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że nie darzę osobiście jakąś wielką sympatią Ani, to jednak przełamałam się i zaczęłam czytać. Wcale nie żałuję! Do tego przekonał mnie twój styl pisania, który jest świetny. Bardzo lekko się to czyta. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej! :> Również piszę opowiadanie o RL. jeśli masz czas, to zapraszam: http://zakochana-w-robercie-lewandowskim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste!
    Hmmm o Manuel Neuer :D
    Rozdział świetny!
    Czekam na następny!!


    Zapraszam do mnie :)
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-56.html
    oraz
    http://miliscposwiecen.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział! :3
    Czekam na kolejny ;)
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-54.html mile widziany komentarz :)

    OdpowiedzUsuń