poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 11

Ania
Dzisiejsze popołudnie spędzałam w samotności. Borussia grała mecz i wszyscy moi przyjaciele i rodzina pojechali kibicować żółto-czarnym. Marta i Mila chciały ze mną zostać, ale kategorycznie im zabroniłam.
Ja ze względu na stan zdrowia mecz oglądać miałam w telewizji. Jednak czym bliżej było do jego początku mnie bardziej nachodziły wspomnienia.
Dzień, w którym poznałam Roberta, później urodziny Sławka, na których poznałam prawdziwe ja mojego męża. Wspólne wakacje, przeprowadzka do Dortmundu, zaręczyny, wiadomość o tym, że nie mogę mieć dzieci, ślub. Ostatni wypoczynek nad polskim morzem i decyzja o adopcji Ann i Oskara. Postanowiłam jeszcze raz przejrzeć listy do moich najbliższych. Wyjęłam kopertę zaadresowaną do Roberta i podarłam ją w małe kawałeczki. Wyjęłam nową kartkę i po raz kolejny zaczęłam pisać:

Kochany Robercie!
Nie mam pojęcia dlaczego los chciał, abym nie mogła być z Tobą dłużej. Jednakże pragnę, aby Twoje wspomnienia o mnie sięgały tylko chwil spędzonych w radości i szczęściu. Nie posiadam wiele rzeczy, które mogę po sobie zostawić. Chyba czymś jedynym wartościowym jest moja miłość do Ciebie. Wiedz, że ona nigdy nie wygaśnie. Zawsze będę Cię kochać, wspierać i pomagać w trudach. Bardzo chciałabym, żebyś nadal opiekował się Ann i Oskarem. Spójrz ile radości wnieśli do naszego codziennego życia.
Moją jedyną prośbą do Ciebie jet to, abyś ułożył sobie życie. Pragę oglądać Cię szczęśliwego. Nie chcę widzieć jak mnie opłakujesz. Proszę. Myśl tylko o przyszłości, nowych celach i marzeniach.
Jestem pewna, że odnajdziesz kogoś godnego siebie. Kogoś kogo pokochasz z pełną wzajemnością.
Zobaczysz, że za kilka lat będziesz grał w najlepszym klubie świata. Zostaniesz najlepszym piłkarzem, wszystkie Twoje marzenia się spełnią.
Pamiętaj tylko o jednym, aby tego doświadczyć nie musisz nikogo udawać i naśladować. Bądź po prostu sobą. Robertem Lewandowskim, idealnym i pełnym radości człowiekiem.

                                                                                                                   Ania.

Łzy mimowolnie płynęły mi z oczu. Świadomość mojej śmierci rozrywała mnie na strzępy. Może to już pora? Może to moje ostatnie chwile? Moje myśli przerwał dzwoniący telefon. Jak się okazało dzwonił mój lekarz prowadzący. Przepraszał i wyjaśniał. Jednak do mnie nie docierało to co mówił. Błędna diagnoza? Jak to możliwe?


Robert
Mecz nie był spełnieniem marzeń. Wygraliśmy 2:1, ale mieliśmy świadomość, że mogło być jeszcze lepiej. Od razu po meczu razem z rodziną pojechałem do domu do mojej Ani. Kiedy weszliśmy do środka przywitała nas głucha cisza. Szukałem Ani we wszystkich zakamarkach domu, ale nigdzie jej nie było. Zauważyłem, że w garażu nie ma samochodu. Dzwoniłem do niej, ale bez skutku. Nie odbierała. Na myśl przychodziły mi tylko najgorsze scenariusze. Przecież nie mogła prowadzić żadnych pojazdów. W jej stanie było to zabronione. Obdzwoniłem wszystkich przyjaciół, znajomych, nigdzie jej nie było. W pewnym momencie drzwi od domu otworzyły się, a w nich stanęła Ania. Od razu do niej podbiegłem i mocno przytuliłem. Tak strasznie się o nią bałem. Gdy uwolniliśmy się z uścisku Ania popatrzyła znacząco na wszystkich obecnych w naszym domu. Oni uciszyli się i spoglądali tylko na nią.
-Kochani, muszę Wam coś powiedzieć. Byłam właśnie na wizycie u doktora Hoffmana i powiedział mi, że...

_____________________________________________________________________
Jeśli czytacie to komentujcie :)
Kolejny rozdział jutro. :* Do zobaczenia ;)

8 komentarzy:

  1. BOSKI rozdział :)
    Świetnie, ze go dzisiaj dodałaś :D
    Czekam na kolejny ;)
    zapraszam: http://nowe-zycie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sie porobilo swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh maj gad *-* Cudeńkooo <3
    Uwielbiam to ! <3 Awwww *-*
    Jejku ,ale się ciesze... błędna diagnoza.. ;ooo Genialny ;*
    Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  4. A już łzy naleciały mi do oczu... Jak dobrze że nie jest chora :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :D
    Czekam na kolejny
    Zapraszam do mnie http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak! Ona musi przeżyć! :3
    Zajebisty rozdział :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. kurde no! kończyć w takim momencie?!
    dawaj szybko następny!!


    Zapraszam do mnie :) NOWY ROZDZIAŁ!
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-62.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże nie wierze ! Musiałaś skończyć w takim momencie ?! ;p Jak czytałam list to się popłakałam <3 Czekam na następny :) Przy okazji zapraszam do mnie : pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń