Robert
Ani nie było już dość długo. Doskonale rozumiałem jej potrzebę samotności i poukładania sobie wszystkiego co związane z naszą rozmową, ale to, że zajmowało jej o już ponad 3 godziny bardzo mnie zaniepokoiło i postanowiłem wyjść i jej poszukać. Obszedłem cały hotel i miejsca obok niego, ale jej tu nie było. Wyszedłem za jego teren i udałem się w stronę parku. W najbliższej uliczce zobaczyłem Anię siedzącą na ławce. Przyspieszyłem kroku, aby szybciej znaleźć się obok niej. Bez słowa usiadłem obok niej i ją przytuliłem.
Ania
Moje rozmyślania przerwała osoba, która usiadła na ławce obok mnie. Nie zainteresowałam się tym, ale gdy ten ktoś mnie przytulił od razu wiedziałam, że to Robert. Jego zapach perfum i czuły dotyk.
-Przepraszam.-powiedział tylko to jedno słowo i powtórnie zapanowała między nami cisza. Po chwili postanowiłam powiedzieć Robertowi wszystko co leży mi na sercu.
-Nie masz za co przepraszać, to chyba ja powinnam to zrobić. Wiem, że chciałeś dobrze, a jak zawsze odebrałam to inaczej i zachowałam się jak egoistka. Myślałam tylko o sobie, a przecież Ty też masz marzenia. Dużo teraz myślałam i dokładnie zastanowiłam się nad tym co powiedziałeś. Masz rację ze wszystkim. Powinniśmy poważnie zastanowić się nad adopcją. Tylko, że ja teraz nie jestem pewna czy dam radę. Nie jestem pewna tego, że jestem gotowa na bycie matką. Rozumiesz?-zapytałam prawie płacząc.
-Oczywiście, że rozumiem i jestem jak najbardziej za tym, żebyśmy to jeszcze omówili, zaplanowali. Nie musimy robić tego teraz, możemy za rok, za dwa. Jak już oboje będziemy w pełni gotowi.-uśmiechnął się i starł łzę spływającą po moim policzku.-I nie płacz już.
-Kocham Cię Robert. Strasznie Cię kocham.-zdołałam powiedzieć tylko to i mocno się do niego przytuliłam.
Bardzo cieszył mnie fakt, że Robert zaakceptował moje plany i zrozumiał, że nie jestem jeszcze gotowa na adopcję, fizycznie na pewno jestem, ale nie psychicznie.
Robert
Następnego dnia nasze wakacje dobiegły końca. Musimy wracać do Dortmundu i naszych obowiązków.
Zbliża się mecz z Realem i nie ukrywam, że Borussia ma zamiar go wybrać. Świetnie radzimy sobie w LM i mamy nadzieję na wygraną. Ania strasznie mnie wspiera za co jestem jej ogromnie wdzięczny. Gdyby nie ona to zaspałbym na kilkaset treningów i jadł same śmieciowe jedzenie.
24 kwietnia-dzień meczu BVB z Realem Madryt
Anna
Nie tylko ja, ale i wszystkie inne wags, które przybył na stadion były strasznie zestresowane. Wszystkie wiedziałyśmy, że dla chłopaków najważniejsza jest wygrana. Wspierałyśmy ich jak tylko potrafiłyśmy.
Teraz siedzimy na trybunach i oczekujemy wejścia piłkarzy na murawę. Jestem strasznie podekscytowana, serce mało co nie podskakuje mi do gardła. Drużyny wchodzą na boisko, rozbrzmiewają hymny obu drużyn, pierwszy gwizdek i rozpoczyna się mecz. Real ma lekką przewagę i dzięki niej udaje się im zdobyć prowadzenie po golu Ronaldo. Jednak nasi nie dają za wgraną i dzięki zgranej akcji piłkę do siatki kieruje Robert. Na stadionie szaleją kibice BVB. Zaraz po nim gola dla żółto-czarnych zdobywa Błaszczykowski.
Pierwsza połowa kończy się wynikiem 2:1. Jestem bardzo dumna.
Druga połowa nie zaczyna się kolorowo dla Borussi. Gola dla Realu zdobywa Ozil, a zaraz po nim ponownie Ronaldo. Do końca meczu zostało niespełna dziesięć minut. Łzy przepełniają kibiców z Dortmundu. Sytuację lekko polepsza Santana, zdobywając pięknego gola. Jednak nadal czuć niedosyt. W doliczonym czasie, ostatniej minucie tego niesamowitego meczu Reus zdobywa bramkę. Gwizdek sędziego, BVB wygrywa z Realem 4:3. Radość to mało powiedziane. Kibice popadli w wir szaleństwa. Wiwatują nazwiska, imiona, śpiewają przyśpiewki tańcząc i skacząc niczym zwierzęta.
Po meczu można było nam wejść na murawę i pogratulować chłopakom. Przywitałam się z każdym, złożyłam gratulacje i niestety musiałyśmy już iść. Po meczu nie wolno nam było iść razem z piłkarzami, tak było od zawsze na większości meczy.
Kiedy tylko wróciłam od razu udałam się do łazienki. Było mi strasznie niedobrze. Od kilkunastu minut chciało mi się wymiotować. Gdy wyszłam poczułam, że robi mi się strasznie słabo. Podparłam się o blat, ale to nic nie dało, bo po chwili upadłam na podłogę.
______________________________________________________
Rozdział nie jest idealny, ale pisałam go dzisiaj na polskim i angielskim.
Dziękuję wszystkim komentującym, jesteście wielcy! :)
Życzę powodzenia wszystkim piszącym w przyszłym tygodniu
egzamin gimnazjalnym. Nie wiem jak wy, ale ja już się stresuję.
Boże... mam nadzieję, że z Anią będzie wszystko dobrze!
OdpowiedzUsuńRozdział ogólnie zajebisty <3 Czekam na kolejny!
Też się trochę stresuję, ale jakoś to tam będzie ;3
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/
Boskie,moze jest w ciazy? Czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńOby była w ciąży, oby była w ciąży :D :D
OdpowiedzUsuńBłagam niech będzie w ciązy.
Wiem, że może troszeczkę za bardzo przeżywam ale taka już jestem :d
Świetny rozdział ! <3 Ohy Ahy ! Robert jest genialny !
OdpowiedzUsuńJestes genialną pisarką ! *-* Pozdrawiam ;)
Oby z Ania było wszystko okey!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie :) NOWY ROZDZIAŁ!
http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-60.html
Genialny rozdział! <3 Mam nadzieję, że z Anią będzie wszystko okey!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://marco-i-ola.blogspot.com/
Rozdział świetny i mam przeczucie że Ania jest w ciąży... ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na egzaminie, mnie czeka za rok :>
Pozdrawiam i czekam na nexta :* (jeśli masz czas to byłabym wdzięczna gdybyś informowała mnie o następnych)
Cudo i jeszcze raz cudo powidzenia na egzaminach i weny do pisania
OdpowiedzUsuńzapraszam przy okzji na jedyneczkę na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
zajebisty rozdział ! kocham to co piszesz !!!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam twoje wszystkie opowiadania :*
OdpowiedzUsuńhttp://bestlovforever.blogspot.com/ 1 rozdział :)
Genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga <3
zapraszam do mnie jest nowy rozdział http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/